Zegar na ścianie wybił ósmą, gdy pod dom starszej pani zajechał czerwony Fiat. Nie było to dla
niej zaskoczeniem, gdyż właśnie dziś miała zająć się swoim ukochanym wnukiem.
Była akurat w trakcie przygotowywania obiadu, więc szybko wytarła ręce i
pośpieszyła przywitać Rafałka, który zaczął już wchodzić po schodkach,
prowadzących do wejścia. Była bardzo szczęśliwa z jego odwiedzin i musiała go
wyściskać. Powiedziała mu, żeby się rozgościł i poczekał na obiad. Rafał zaczął
rozglądać się po pokoju, w którym dawno nie był i wspominał dni, kiedy spędzał w
salonie czas, gdy był mały.
Niestety, chłopiec szybko zaczął się nudzić. Rozglądając się po pokoju, za oknem ujrzał sad pełen jabłoni. Z tej odległość wyglądał pięknie na tle błękitnego nieba. Przywodził mu na myśl tajemniczy las, jaki wyobrażał sobie podczas czytania swoich ulubionych książek.
Niestety, chłopiec szybko zaczął się nudzić. Rozglądając się po pokoju, za oknem ujrzał sad pełen jabłoni. Z tej odległość wyglądał pięknie na tle błękitnego nieba. Przywodził mu na myśl tajemniczy las, jaki wyobrażał sobie podczas czytania swoich ulubionych książek.
-Rodzynku, może pójdziesz nazbierać jabłek to
upieczemy później szarlotkę? Na strychu jest chyba koszyk, znajdziesz go sam? -
zawołała babcia z kuchni.
-Bardzo chętnie babciu! A tak w ogóle to
dlaczego nazywacie mnie Rodzynek? - odpowiedział kobiecie chłopak.
-Rafałku, bo jesteś najmłodszym chłopcem w
rodzinie, takim rodzynkiem. Jak będziesz miał problem ze znalezieniem koszyka,
to mnie zawołaj, pomogę ci.
- Dobrze, babciu! - Krzyknął, wbiegając na
strome schody, prowadzące na poddasze.
Na miejscu jednak zaczął rozważać wezwanie
babci. Zamek w drzwiach był zardzewiały, a drewno zbutwiałe, przez co chłopcu
bardzo ciężko było je odryglować. Po chwili szarpaniny udało mu się jednak
dostać do środka. W powietrzu unosiły się drobinki kurzu, co świadczyło o tym,
że od dawna nikt tam nie zaglądał. Rodzynek zaczął się rozglądać za koszykiem, po
który przyszedł. Był tam straszny bałagan i ciężko było go znaleźć, lecz
po chwili szukania udało się. Rodzynek stwierdził, że skoro ma już koszyk to
może się jeszcze chwilkę rozejrzeć. Oprócz starych obrazów i książek znalazł
karton pełen zniszczonych zabawek. Jego uwagę przykuła żółta, nakręcana kaczka.
Rafał zabrał kaczkę z kartonu i przetarł ją z kurzu jakąś starą bluzką leżącą
na podłodze. Wyglądała na starą, farba odchodziła płatami, a wiele z niej
pozostało na bluzce, kuper był poczerniały, jakby od ognia. Chłopiec przekręcił
pokrętło na grzbiecie zabawki, ale ta wydała z siebie tylko niemrawe tyknięcie,
po czym pozostała nieruchoma. Rafał stwierdził, że pewnie jest zepsuta,
wzruszył ramionami i odłożył ją na miejsce. Wziął do ręki wiklinowy koszyk i
niewiele myśląc zbiegł na dół po schodach. Rodzynek poinformował babcię o
udanej misji, jaką było znalezienie koszyka, i nie tracąc ani chwili dłużej
ruszył do sadu po jabłka. Chłopak starał się wybierać jak najlepsze i
najładniejsze jabłka, żeby babcia była zadowolona, a ciasto wyszło pyszne.
Kiedy koszyk był już pełny, Rafał postanowił rozejrzeć się po okolicy.
Niedaleko domu babci chłopiec zobaczył stary, ze spalonym dachem budynek. Dom
był opuszczony i smutny, odznaczający się czernią na tle zielonych drzew i
soczyście czerwonych jabłek. Rafał przyglądał się i nie mógł uwierzyć, że ten
dom naprawdę nie jest opuszczony. Kiedy samochód jego rodziców podjeżdżał z
drugiej strony, nie miał czasu się przyjrzeć. Teraz czuł, że ten stary dom,
prawdopodobnie najstarszy w całym mieście, wygląda tak dziwnie, że niemal
mistycznie. Niespodziewanie chłopiec poczuł na swojej skórze powiew chłodnego
wiatru, co było raczej zaskakujące biorąc pod uwagę wcześniejszą piękną pogodę.
Na jego całym ciele pojawiła się gęsia skórka. Po chwili Rodzynek usłyszał dziwne
tykanie kaczki, dźwięk ten nasilał się coraz bardziej. A to nie wszystko, potem
zobaczył, że w oknach zaczął płonąć ogień. Przestraszony tą sytuacją Rodzynek
zaczął krzyczeć. Gdy się odwrócił, zauważył sąsiada i
z krzykiem zaczął uciekać.
Przerażony chłopiec szybko złapał kosz z jabłkami i
czym prędzej wrócił do domu babci.
-Rafałku, co się stało? - zapytała babcia,
widząc przerażenie na jego twarzy.
-Nic się nie stało, po prostu koszyk jest
ciężki i się zmęczyłem.
Babcia spojrzała na niego zaskoczona. Miała
już zadać kolejne pytania, gdy dostrzegła przez okno pana Daniela, swojego
sąsiada i opiekuna sadu, miał zaniepokojoną minę i patrzył z obawą na osmalone
domostwo. Najwyraźniej nie tylko Rafał miał dziwne przeczucia. Coś się zmieniło
i wcale nie chodziło o niebo, które zaszło chmurami, ani o powietrze
zagęszczone mgłą. Babcia zmartwionym wzrokiem spojrzała na wyraźnie
przestraszonego wnuczka, który starał się ukryć targające nim emocje.
-To jak, jesteś gotowy na pieczenie ciasta? -
spytała, starając się odwrócić uwagę Rodzynka, ponieważ podejrzewała, co go
trapi.
-Oczywiście, babciu - odpowiedział Rodzynek.
-W porządku, nie traćmy ani chwili dłużej,
zabierajmy się do pracy!
Godzinę później babcia wyjęła ciasto z
piekarnika i zawołała wnuczka na słodki deser, który razem przygotowali. Jedząc ciasto
chłopiec usłyszał dziwny dźwięk, dźwięk skrzypiącej podłogi.
-Babciu,
słyszałaś? - zapytał.
-Ale co,
Rodzyneczku? - odpowiedziała zdziwiona babcia.
-N... nic,
coś mi się przesłyszało - bąknął chłopczyk, przypominając sobie płomienie i to
przeraźliwe tykanie.
Babcia
przyjrzała się wnukowi i pożałowała go w sercu. Czuła, że to jeszcze nie
koniec. Jej obawy miały przybrać na sile wieczorem.
Mgła objęła
dom, wszystkie okna zostały zamknięte, bo zdawać się mogło, że jest zdolna
wedrzeć się do środka. Starsza kobieta rozpaliła ogień w kominku, wzięła w rękę
druty i zaczęła dziergać. Ze skupienia wyrwało ją dopiero trzeszczenie schodów.
W tym samym
czasie Rodzynek leżał już w łóżku i przekręcał się z
boku na bok. Próbował już nawet liczyć owce, lecz nic to nie dało. Zrezygnowany
westchnął i podniósł się, żeby zapalić lampkę. Następnie chłopiec postanowił
poczytać książkę. Podczas lektury usłyszał kroki, które zmierzały w stronę jego
pokoju. Chłopak nie mógł się skupić na czytaniu książki, ponieważ usłyszał ten
sam dźwięk kaczki, który było słychać w sadzie. Rafał postanowił sprawdzić,
skąd pochodzi ten dźwięk, gdy wychodził z pokoju, poczuł zapach spalenizny.
Chłopiec chciał już biec do babci, aby sprawdzić czy wszystko w porządku, kiedy
nagle zgasła lampa. Panika ścisnęła mu gardło, a oczy zaszły łzami. Rodzynek
nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. Ciemność spowijała go niczym koc, a
dźwięk nakręcanej kaczki rozbijał się po kościach. Lęk wygrał z dumą. Chłopiec
rzucił się do ucieczki, potykając się o własne nogi. Ni stąd, ni zowąd pojawiła
się przed nim postać, której w pierwszej chwili nie rozpoznał przez otaczające
go ciemności. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Tajemnicza postać
przybliżyła się, a on chwilę potem rozpoznał w niej swoją babcię. Rodzynek
odetchnął z ulgą i rzucił się w objęcia kobiety.
-Co się dzieje, kochanie? Dlaczego płaczesz? -
zapytała babcia.
-Nie mogłem zasnąć, więc spróbowałem czytać
książkę, a gdy usłyszałem hałas, wyszedłem na korytarz, sprawdzić co się dzieje
i wtedy poczułem zapach spalenizny, a światło zgasło. Tak bardzo się bałem,
babciu.
-Rafałku, już dobrze, jestem przy tobie. Chodź
do kuchni, zrobię ci kakao - pocieszała wnuka.
-Babciu, a kto mieszka w tym spalonym domu? -
zapytał ze łzami w oczach chłopiec.
Kobieta popatrzyła na wnuka z ciężkim sercem.
Ukucnęła przy nim, uważnie patrząc mu w oczy.
- W tym starym domu mieszkałam ja, ja i... mój
brat - wyszeptała, zamykając oczy, by zahamować łzy.
- Ale babciu, mama mówiła, że ty nie masz rodziny
- bąknął chłopczyk.
Kobieta na te słowa zaśmiała się, głaszcząc
chłopca po włosach.
- Oj głuptasku, ty jesteś moją rodziną, ty i
twoi rodzice, ale widzisz... kiedyś dawno, dawno temu, gdy byłam trochę starsza
niż ty teraz... - westchnęła, odwracając wzrok. - Miałam brata. Nasza mama
zmarła zaraz po narodzinach Stasia, więc później opiekował się nami tata, ale
cały czas pomagali mu dziadkowie - ciągnęła opowieść kobieta.
-Twój brat wychował się bez mamy? - spytał
Rafał.
-Niestety tak. Dlatego był strasznie
przywiązany do ojca. Nie umiał usnąć, dopóki ten nie opowiedział mu bajki na
dobranoc. Pewnego dnia Staś podczas czekania na tatę, który miał nocną zmianę,
postanowił pobawić się swoją ulubioną zabawką - żółtą, nakręcana kaczką, ale
przed tym musiał zapalić świecę, bo było bardzo ciemno. Gdy kolejny raz
nakręcił kaczkę, ta niebezpieczne zbliżyła się do świecy i potrąciła ją -
wypowiadając te słowa, kobieta ukryła twarz w dłoniach. Nie mogła powstrzymać
łez, które napływały jej do oczu.
Chłopczyk patrzył na płaczącą babcię z
dezorientacją. Nie wiedział co zrobić. Bardzo chciał usłyszeć ciąg dalszy, lecz
babcia nie umiała się uspokoić. Rafał podjął więc decyzję - pocieszy krewną w
jedyny znany sobie sposób. Przytulił się do babci, a ta objęła go, całując w
czubek głowy.
-Już dobrze - powiedziała kobieta, pociągając
nosem. - Dziękuję, Rafale - szepnęła, odsuwając go lekko od siebie. - To
ciężkie dla mnie, bo widzisz, doszło do pożaru i... i mój brat, mój nieszczęsny
brat, zginął, trzymając w ręce swoją ukochaną kaczkę - załkała znów, wypowiadając ostatnie słowa.
Jak na wezwanie z głębi korytarza dobiegło
ciche stukanie i mechaniczny dźwięk.
-Słyszałeś? - spytała Rodzynka. - Mnie i
dziadkom udało się uciec z domu, a później inni mieszkańcy pomogli nam zbudować
ten dom. Kaczka była jedyną rzeczą, która przetrwała pożar. Próbowałam się nią
bawić, ale wydawała się być zepsuta. Dlatego tata zaniósł ją na strych. Od
tamtej pory ciągle czasami słyszę kroki, skrzypienie podłogi i odgłosy zabawki.
Najgorszy jest jednak zapach spalenizny...
Podejrzewam, że Staś nigdy tak naprawdę nie odszedł, jego dusza została
po tej stronie. Ale nie martw się, on nas nie skrzywdzi, jesteśmy jego rodziną
- zakończyła opowieść kobieta.
-Och
babciu, on zawsze będzie z tobą, w twoim serduszku - powiedział chłopiec.
-Tak, tak,
oczywiście, a może chodźmy już spać, bo jest późno.
Następnego dnia, gdy Rafał wszedł do kuchni,
od razu przywitał się z babcią.
-O, już wstałeś? Siadaj, zaraz podam ci
śniadanie - odparła kobieta.
-Babciu, czy mogę przynieść ze strychu tą
zepsutą kaczkę?
Kobieta spojrzała na niego czujnie, zaskoczona
jego prośbą. Wnuk jednak patrzył na nią spokojnie, bez cienia lęku czy obawy, a
z czystą ciekawością. Mruknęła coś, co dla chłopca zabrzmiało jak zezwolenie.
Odwrócił się błyskawicznie i wybiegł z kuchni, nim zdążyła wykrztusić kolejne
słowo. Prędko pokonał schody i zaraz znalazł się przed wejściem na strych.
Chłopiec zawahał się, nagle nie był już taki pewny swojego planu. Jednak po
chwili zebrał się na odwagę i ostrożnie otworzył drzwi. Rodzynek poszedł do
miejsca, w którym znalazł kaczkę, lecz nigdzie jej nie dostrzegł. Postanowił
poszukać jej w innych miejscach, ale niestety się to nie udało. Chłopiec
jeszcze raz rzucił okiem na całe pomieszczenie, ale nic nie znalazł, więc
zrezygnował z poszukiwań i zszedł na dół do babci, która na niego czekała.
Resztę dnia spędzili razem oglądając filmy.
Kolejnego dnia chłopca obudził znajomy dźwięk. Gdy podszedł do okna,
ujrzał samochód rodziców. Rafałek szybko wybiegł przed dom, aby się z nimi
przywitać. Rodzice uściskali go na powitanie, zaskoczeni rzewnością z jaką ich
ukochany synek wtulał się w ich ramiona.
-Kochanie, czy coś się stało? - spytała mama
zaniepokojony głosem.
- Nie, nie, mamusiu - krzyknął chłopczyk,
chowając rączki za plecami.
Rodzice wymienili się spojrzeniami, mama
wzruszyła ramionami i we trójkę weszli do domu, żeby zabrać torbę Rafałka i
pożegnać się z babcią. Chwilę potem wsiadali już do samochodu i zaczęli
odjeżdżać. Uśmiechnięty chłopiec machał do babci, która stała przed domem.
Rodzynek wyglądał przez szybę i jeszcze raz spojrzał na zrujnowany dom w
sadzie. Rafał zauważył w oknie małego chłopca z nakręcaną kaczką w ręku i
wiedział, że jest to brat babci, więc wyciągnął swoją rączkę i pomachał mu na
pożegnanie. W tym momencie wczorajsza mgła zniknęła i duch chłopca również.
Rafał przyglądał się osmalonej ruinie, aż ta zniknęła mu z pola widzenia.
Chłopczyk wiedział, że nigdy o tym nie zapomni, a może nawet za rok przyniesie
nową kaczkę. W końcu każde dziecko czasem potrzebuje nowej zabawki.
Autorzy:
Gabriela
Grudziąż
Zuzanna
Kaim
Mateusz Piórkowski
Katarzyna
Siemek
Zuzanna
Szlaska
Zuzanna
Waloch
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze dodawane są z pewnym opóźnieniem
- po akceptacji przez moderatora.