Ostatni miesiąc roku rozpoczął się w wyjątkowo ekscytujący sposób dla wszystkich fanów Marvel Cinematic Universe. Wraz z oczekiwaniem na święta Bożego Narodzenia przyszło także niecierpliwe odliczanie dni aż w końcu ujrzymy zwiastuny do najnowszych produkcji MCU. I tak 3 grudnia 2018r. ukazał się drugi zwiastun do "Kapitan Marvel", a niedługo później - 7 grudnia - pierwszy, bardzo długo oczekiwany trailer do 4 części Avengers.
Premiera "Kapitan Marvel" jest zapowiedziana na 8 marca 2019r., czyli w Międzynarodowy Dzień Kobiet! Moim zdaniem data ta pasuje idealnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że po raz pierwszy głównym bohaterem filmu MCU jest kobieta! Pierwszy zwiastun wyszedł już we wrześniu i zdecydowanie rozbudził moją ciekawość, ale dopiero drugi sprawił, że rzeczywiście nie mogę się doczekać. Mogliśmy odrobinę lepiej poznać Carol Danvers, zobaczyć więcej scen z jej udziałem i dowiedzieć się trochę o jej pochodzeniu. Jak dotąd aktorka Brie Larson doskonale radzi sobie w tej wymagającej roli. Tak samo jak po pierwszym zwiastunie wiele osób skrytykowało to, że praktycznie się nie uśmiecha. Ale czy powinna? Myślę, że nikomu nie byłoby do śmiechu, gdyby znajdował się w samym centrum międzygalaktycznej wojny. Jak zwykle nie zabrakło ekscytujących ujęć scen akcji, dowiedzieliśmy się także nieco więcej o rasach kosmitów, występujących w filmie - Skrullach i Kree. Pojawił się również jak zawsze niesamowity Samuel L. Jackson w roli Nicka Fury'ego. Wszystkich rozbroiła zwłaszcza ostatnia scena z jego udziałem, która pozwoliła poznać go z trochę innej strony. Zwiastun spotęgował podekscytowanie fanów, ale również pozostawił ich w niepewności. Zdecydowanie zachęcił do obejrzenia filmu bez jednoczesnego zdradzania zbyt dużej ilości sekretów.
Kilka dni później ukazał się zwiastun do "Avengers: Endgame" i nie przyniósł już tak pozytywnych emocji. Dopiero wtedy wreszcie poznaliśmy tytuł, do tej pory ukrywany przez producentów. Fani na zwiastun oczekiwali już od kwietnia, od momentu premiery filmu "Avengers: Infinity War", który (delikatnie mówiąc) nie zakończył się szczęśliwie dla naszych bohaterów i wywołał u widzów wiele łez. Nic więc dziwnego, że zwiastun do 4 części od razu pobił rekord i stał się najczęściej oglądanym zwiastunem z liczbą 289 milionów wyświetleń w 24 godziny. Cały utrzymany jest w aurze tajemniczości, trwa 2 i pół minuty, ale nie zdradza praktycznie nic. Wszyscy bohaterowie wydają się być pogrążeni w rozpaczy. Zwiastun zaczyna się od wyjątkowo długiej sceny, poświęconej Iron Manowi, który znajduje się w kosmosie, bez żadnej nadziei na ratunek. Mogliśmy zobaczyć także płaczącego Kapitana Amerykę, załamanego Thora oraz usłyszeć łamiący się głos Czarnej Wdowy. Takie obrazy zdecydowanie nie napawają optymizmem. Dowiedzieliśmy się również, że zginęła uwielbiana przez wszystkich Shuri. Zaskoczenie wywołała przemiana, którą przeszedł Clint Barton oraz nagłe zjawienie się uśmiechniętego Ant-Mana w siedzibie Avengers. Fani oszaleli, w internecie od razu pojawiły się spekulacje i przeróżne teorie. Przecież w scenie końcowej "Ant-Mana i Osy" został uwięziony w Wymiarze Kwantowym, jak się stamtąd wydostał? A może to wcale nie on? Jak na razie nic nie ma tutaj sensu. Wierzymy, że kolejny zwiastun dostarczy nam trochę więcej informacji (może tym razem pozytywnych?). Chociaż muszę przyznać, że podoba mi się trzymanie wszystkiego w tajemnicy. Sprawia to, że na film czeka się z coraz większym podekscytowaniem. Premiera "Avengers: Endgame" przypada na kwiecień, dopiero wtedy poznamy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, musimy uzbroić się w cierpliwość.
Czasami można odnieść wrażenie, że ludziom pracującym w MCU dużą frajdę sprawia torturowanie fanów uniwersum. Tym razem najpierw dali nam się poradować zwiastunem do "Kapitan Marvel", by zaraz kompletnie nas zdołować pesymistyczną wizją "Avengers: Endgame". Zdecydowanie są oni ekspertami od grania ludziom na emocjach. Jednakże początek grudnia uważam za udany. Podobno niedługo dostaniemy także pierwszy zwiastun do "Spiderman: Far From Home"! To zdecydowanie nasz miesiąc.
Premiera "Kapitan Marvel" jest zapowiedziana na 8 marca 2019r., czyli w Międzynarodowy Dzień Kobiet! Moim zdaniem data ta pasuje idealnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że po raz pierwszy głównym bohaterem filmu MCU jest kobieta! Pierwszy zwiastun wyszedł już we wrześniu i zdecydowanie rozbudził moją ciekawość, ale dopiero drugi sprawił, że rzeczywiście nie mogę się doczekać. Mogliśmy odrobinę lepiej poznać Carol Danvers, zobaczyć więcej scen z jej udziałem i dowiedzieć się trochę o jej pochodzeniu. Jak dotąd aktorka Brie Larson doskonale radzi sobie w tej wymagającej roli. Tak samo jak po pierwszym zwiastunie wiele osób skrytykowało to, że praktycznie się nie uśmiecha. Ale czy powinna? Myślę, że nikomu nie byłoby do śmiechu, gdyby znajdował się w samym centrum międzygalaktycznej wojny. Jak zwykle nie zabrakło ekscytujących ujęć scen akcji, dowiedzieliśmy się także nieco więcej o rasach kosmitów, występujących w filmie - Skrullach i Kree. Pojawił się również jak zawsze niesamowity Samuel L. Jackson w roli Nicka Fury'ego. Wszystkich rozbroiła zwłaszcza ostatnia scena z jego udziałem, która pozwoliła poznać go z trochę innej strony. Zwiastun spotęgował podekscytowanie fanów, ale również pozostawił ich w niepewności. Zdecydowanie zachęcił do obejrzenia filmu bez jednoczesnego zdradzania zbyt dużej ilości sekretów.
Kilka dni później ukazał się zwiastun do "Avengers: Endgame" i nie przyniósł już tak pozytywnych emocji. Dopiero wtedy wreszcie poznaliśmy tytuł, do tej pory ukrywany przez producentów. Fani na zwiastun oczekiwali już od kwietnia, od momentu premiery filmu "Avengers: Infinity War", który (delikatnie mówiąc) nie zakończył się szczęśliwie dla naszych bohaterów i wywołał u widzów wiele łez. Nic więc dziwnego, że zwiastun do 4 części od razu pobił rekord i stał się najczęściej oglądanym zwiastunem z liczbą 289 milionów wyświetleń w 24 godziny. Cały utrzymany jest w aurze tajemniczości, trwa 2 i pół minuty, ale nie zdradza praktycznie nic. Wszyscy bohaterowie wydają się być pogrążeni w rozpaczy. Zwiastun zaczyna się od wyjątkowo długiej sceny, poświęconej Iron Manowi, który znajduje się w kosmosie, bez żadnej nadziei na ratunek. Mogliśmy zobaczyć także płaczącego Kapitana Amerykę, załamanego Thora oraz usłyszeć łamiący się głos Czarnej Wdowy. Takie obrazy zdecydowanie nie napawają optymizmem. Dowiedzieliśmy się również, że zginęła uwielbiana przez wszystkich Shuri. Zaskoczenie wywołała przemiana, którą przeszedł Clint Barton oraz nagłe zjawienie się uśmiechniętego Ant-Mana w siedzibie Avengers. Fani oszaleli, w internecie od razu pojawiły się spekulacje i przeróżne teorie. Przecież w scenie końcowej "Ant-Mana i Osy" został uwięziony w Wymiarze Kwantowym, jak się stamtąd wydostał? A może to wcale nie on? Jak na razie nic nie ma tutaj sensu. Wierzymy, że kolejny zwiastun dostarczy nam trochę więcej informacji (może tym razem pozytywnych?). Chociaż muszę przyznać, że podoba mi się trzymanie wszystkiego w tajemnicy. Sprawia to, że na film czeka się z coraz większym podekscytowaniem. Premiera "Avengers: Endgame" przypada na kwiecień, dopiero wtedy poznamy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, musimy uzbroić się w cierpliwość.
Czasami można odnieść wrażenie, że ludziom pracującym w MCU dużą frajdę sprawia torturowanie fanów uniwersum. Tym razem najpierw dali nam się poradować zwiastunem do "Kapitan Marvel", by zaraz kompletnie nas zdołować pesymistyczną wizją "Avengers: Endgame". Zdecydowanie są oni ekspertami od grania ludziom na emocjach. Jednakże początek grudnia uważam za udany. Podobno niedługo dostaniemy także pierwszy zwiastun do "Spiderman: Far From Home"! To zdecydowanie nasz miesiąc.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze dodawane są z pewnym opóźnieniem
- po akceptacji przez moderatora.