Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017
Był początek lipca 1916 roku, upał dawał się we znaki niemieckim żołnierzom siedzącym w okopach frontu zachodniego.Front rozciągał się pomiędzy XIX wiecznymi fortami obronnym, żołnierze grzęźli po pas w starej, brudnej wodzie. Odór rozkładających się ciał powodował wymioty.Artyleria dzień w dzień ryła ziemię,a ani Francuzi ani Niemcy nie byli w stanie wyjść z okopu.Herman jako jeden z żołnierzy pierwszego szeregu czekał na gwizdek, który oznaczał szarżę, a co za tym idzie rychłą śmierć.Widząc ziemię nasiąkniętą krwią i zrytą ostrzałem artyleryjskim przypominał sobie dawne czasy, kiedy to mieszkał w Köln. ... W pamięci Hermana utkwiła scena,której nie mógł zapomnieć. Widział on w niej,przez mgłę swoją niedawno zmarłą żonę-Gertrudę.Kobieta w upalny dzień,chroniąc się pod słomianym parasolem spacerowała po ogrodzie. Z transu wyrwał

Zimowa wyprawa

 Zima to najpiękniejsza pora roku. Jest też porą najbardziej tajemniczą i pobudzajacą wyobraźnię. Magię zimowego klimatu podkreśla skrzący się mróz. Całe miasta przykryte są białym puchem. Pewnego tak właśnie magicznego, grudniowego poranka wybrałem się wraz z trzema najlepszymi kolegami Antkiem, Bartkiem i Filipem do pobliskiego lasu na górkę. Zabraliśmy ze sobą sanki. Zjezdzalismy po kolei, jednak po dłuższej chwili znudziła nam się zabawa. Wzięliśmy sanki pod rękę i poszliśmy, szukając czegoś, co mogłoby nas zainteresować. Natrafiliśmy na zamarznięte jeziorko. Ucieszeni, zaczęliśmy się ślizgać. Nagle Antek się przewrócił, upadł na twarz. Bardzo bolał go nos. Po chwili zauważyliśmy nadjeżdżający z za zakrętu samochód. Kierowca nas zauważył, wysiadł z auta i zdecydował się pomóc Antkowi. Zawiózł go do szpitala. Okazało się, że nos jest złamany, ale poza tym wszystko z nim w porządku. Na drugi dzień postanowiliśmy go odwiedzić. Wspólnie z kolegami upiekliśmy mu pyszne, kruche ciasteczk

Nr 202489

Była to burzliwa, bezgwiezdna noc, po jego twarzy spływała ogromna łza, której nie był w stanie powstrzymać. Siedział jak zawsze w swoim kącie, dzielonym z jeszcze kilkoma więźniami obozu. Człowieczeństwo w tych warunkach miało różne obrazy. Twarze wyrażały całą gamę emocji – od smutku, przez rozpacz, aż po lęk oraz złość. Najgorsza była dla nich wszechobecna i wszechogarniająca   bezsilność, na którą pod żadnym względem nie mieli wpływu. Mężczyzna przyglądając się ich zmęczonym twarzom, myślał o tym co było dla niego ważne. Przypomniała mu się ukochana córeczka, ciągle pamiętał jej jasne kręcone włosy, błyszczące oczy, uroczy nosek i niewinną, dziecinną twarz. Przed oczami miał ostatnie beztrosko spędzone z nią chwile, uwiecznione w jego pamięci na zawsze. Nie zapomniał także o najdroższej mu żonie, nieustannie słyszał jej modlitwy i błaganie o jak najszybszy powrót do domu, za którym tak bardzo tęsknił. Ileż by dał za powrót do tego cudownego wieczoru, kiedy to w powietrzu czuć b

Świąteczna opowieść

  ŚWIĄTECZNA PRZEMIANA   Nie tylko praca w życiu jest ważna.  George Andrew jest właścicielem jednej z najlepiej prosperujących firm w kraju. Trzydziestopięcioletni mężczyzna nie może narzekać na brak środków do życia. Nie odmawia sobie również luksusów. Jest surowym szefem, przez co wszystko potrafi utrzymać w ryzach. Uważany jest za człowieka bez serca. To pracoholik, który nie widzi niczego poza pracą.  Niestety, nie potrafi oddzielić swojej kariery od życia rodzinnego. Ciężko pracuje, przez co zaniedbuje swoje dzieci: 11 - letniego Petera, młodszą córkę Alice oraz żonę, Camille. Jego oziębłość rozczarowuje, mimo wszystko, kochających go domowników.  Pewnego razu George jak zwykle wrócił do domu późnym wieczorem. Mała Alice spała już swoim pokoju. Wszedł do pomieszczenia i przykrył ją kołdrą, która zapewne zsunęła się z niej podczas snu. Potem postanowił sprawdzić, czy jego  syn również poszedł w jej ślady. Po otworzeniu drzwi zauważył jego nieobecność w pokoju. Spojrzał na z

Marysia i Cytrynowy Stwór

  Marysia zawsze była bardzo chytrym dzieckiem, niezwykle łasym na chwałę, która spływa na bohaterów. Kiedy rano parzyła herbatę i znalazła spleśniałe cytryny, odkryła w nich szansę na spełnienie marzenia. Dziewczynka zamieszkiwała miejsce, gdzie sam diabeł mówi dobranoc. Była nim wieś granicząca z ogromnym, starym lasem. Jej mieszkańcy opowiadali dzieciom o dziwnych stworzeniach czających się w najciemniejszych zakątkach kniei. Także Marysia nieraz słyszała od rodziców o Diabołach wychodzących z lasu, żeby grać na skrzypcach siedząc na dachach ich domów, o Pociepkach, które były dziećmi porwanymi niegdyś przez Czarownice, albo o Babie Jadze, kradnącej czasem cały las.  Krążyły również bajki i legendy o wielkim Cytrynowym Stworze. Dziewczynka, znając dobrze te opowieści i jednocześnie przeżywając nieznośny brak owych owoców, od razu wiedziała, co należy zrobić. Chwyciła swój kij, który miał być orężem na straszne leśne bestie i radośnie pobiegła ku przygodzie i chwale. Niełatw

Wywiad z Adamem Zadrożnym