Przejdź do głównej zawartości

Nr 202489



Była to burzliwa, bezgwiezdna noc, po jego twarzy spływała ogromna łza, której nie był w stanie powstrzymać. Siedział jak zawsze w swoim kącie, dzielonym z jeszcze kilkoma więźniami obozu. Człowieczeństwo w tych warunkach miało różne obrazy. Twarze wyrażały całą gamę emocji – od smutku, przez rozpacz, aż po lęk oraz złość. Najgorsza była dla nich wszechobecna i wszechogarniająca  bezsilność, na którą pod żadnym względem nie mieli wpływu. Mężczyzna przyglądając się ich zmęczonym twarzom, myślał o tym co było dla niego ważne. Przypomniała mu się ukochana córeczka, ciągle pamiętał jej jasne kręcone włosy, błyszczące oczy, uroczy nosek i niewinną, dziecinną twarz. Przed oczami miał ostatnie beztrosko spędzone z nią chwile, uwiecznione w jego pamięci na zawsze. Nie zapomniał także o najdroższej mu żonie, nieustannie słyszał jej modlitwy i błaganie o jak najszybszy powrót do domu, za którym tak bardzo tęsknił. Ileż by dał za powrót do tego cudownego wieczoru, kiedy to w powietrzu czuć było świąteczną atmosferę magicznej wigilii Bożego Narodzenia. Wówczas zdał sobie sprawę, iż niewystarczająco cenił chwile spędzone w rodzinnym gronie. Mimo że w piekielnym miejscu spędził już ponad miesiąc, nie tracił nadziei. Każdy kolejny dzień, wbrew pozorom, potęgował jego wolę walki. Nabierał sił do uwolnienia się z krępujących go drutów kolczastych.
Mijały kolejne dni. Nadzieja na wyjście malała z każdą chwilą, mimo, że wśród więźniów coraz częściej mówiono o pomocy z zewnątrz. Zapału dodawał Janusz - Polak w średnim wieku, który przez pomyłkę gestapo, trafił do żydowskiego obozu zagłady. Często wspominał on o swoim domu. Opowiadał o rodzinie, która zginęła na masowej egzekucji wsi. Jedyne co pozostało mu po córce to porcelanowa lalka, która była jej jedyną zabawką. Historie Janusza budziły w osadzonych chęć podniesienia buntu, która była jedynie marzeniem ściętej głowy. Dobrze strzeżone mury obozu nie miały słabych punktów. Strażnicy, rozmieszczeni co dziesięć metrów, strzegli porządku całą dobę.
W doku panowała martwa cisza. Nikt nie był pewny, czy uda się przeżyć jeszcze jeden dzień. W pewnym momencie drzwi wejściowe otworzyły się, stanął w nich kolejny więzień, który przybył kilka godzin temu. Wyglądał on inaczej niż inni. Był tęgiej postury i nie wyglądał na przestraszonego. Janusz nie miał wątpliwości, że to właśnie ten człowiek pomoże mu w zorganizowaniu ucieczki.
                Po zatrzaśnięciu drzwi, nowy przybysz spojrzał na otaczających go mężczyzn. Zobaczył w ich oczach strach i nadzieję... Nadzieję na wolność. Uważnie obserwowany przez nich, powoli usiadł pod jedną z odrapanych ścian i powiedział do towarzyszy: „Nie bójcie się, to niedługo się skończy. Jestem Adam i wysłali mnie tu, aby wam pomóc”. Janusz usłyszawszy to poderwał się na proste nogi  i w zabójczym tempie zbliżył się do nowego więźnia. „Wiedziałem,- powiedział półszeptem- wiedziałem, że kogoś przyślą. Czy masz już może plan jak stąd uciec?” W pomieszczeniu dało się wyczuć bardzo napiętą atmosferę. Każdy z niecierpliwością czekał na odpowiedź, nikt nie ośmielił się przerwać  głuchej ciszy.  „Znam plan rozmieszczenia budynków i pomieszczeń, wiem gdzie znajduje się wyjście, przez które będziemy się musieli przedostać. Jest ono na uboczu, przysłonięte krzakami. Jeśli ktoś o nim nie wie, to jest małe prawdopodobieństwo, że go znajdzie.Niestety jest ono bardzo dobrze strzeżone. Chroni je ośmiu uzbrojonych ochroniarzy.”- mówi spokojnie Adam. „Wiec jak się nam uda ich ominąć? Nie mamy przecież żadnej broni.”- przerywa mu zrozpaczony Polak. „Pomiędzy zmianami strażników jest pięciominutowa przerwa. Mamy wtedy szansę wydostać się. Lecz będzie to bardzo ryzykowne i niestety nie wszyscy dadzą radę uciec. Ale nie martwcie się, nie zostałem wysłany tu sam. Inni pomogą pozostałym w wydostaniu się.” Usłyszawszy to, wszyscy odetchnęli z ulgą i zajęli swoje wcześniejsze miejsca pogrążając się we własnych myślach.
                 Nazajutrz wieczorem wypuszczono więźniów na plac obozu, aby wywietrzyć cele. Ku zdziwieniu więźniów pracownicy obozu zaczęli wynosić z nich wszystkie zbędne rzeczy takie jak zużyte kombinezony czy łóżka. Każdy z więźniów wiedział, że w niedalekiej przyszłości, a może jeszcze dziś czeka ich najgorsze.  Pytali Adama kiedy mogą uciekać, ale ten owładnięty strachem wzruszał ramionami. Wtedy Janusz zebrał wszystkich dookoła i ze spokojem powiedział by oczekiwać zmiany warty. Przez kilka godzin obserwacji więźniowie zauważyli, że wraz ze zmianą straży zostaje otwarta brama wjazdowa, a także, że po drugiej stronie obozu w pomieszczeniu dowodzącego są uchylone drzwi i dobiegają stamtąd dziwne dźwięki. Uzgodniono, że podczas zmiany warty wszyscy więźniowie zbliżą się do muru. Janusz wraz z Adamem udadzą się do pomieszczenia dowodzącego by sprawdzić, co się tam dzieje. 
                   Była godzina 19 i zrobiło się ciemno. Więźniowie stracili już nadzieję na zmianę warty, ale wraz z hukiem otwieranych drzwi jakby tchął w nich nowy duch –duch wolności. Wszyscy w jednym momencie przebiegli pod mur, a po wyjeździe ciężarówki większość przedostała się poza obszar obozu. Pomagali im w tym także ludzie, o których mówił Adam, zjawili się oni w bramie obozu w niemieckich mundurach i rzekomo majstrowali coś przy bramie. Dwie minuty później wszyscy byli już poza obozem. Wszyscy prócz Janusza i Adama...  Oni już wyglądali przez okno do pomieszczenia dowodzącego, gdy nagle ujrzeli czterech bawiących się w najlepsze żołnierzy w stanie upojenia alkoholowego. Pułkownik właśnie podnosił szklankę z whisky. Wyjmując słomianą parasolkę z drinka, zauważył więźniów. Natychmiast wszczął alarm.
                    Uciekinierzy pomimo wewnętrznej rozterki związanej z pozostawieniem Janusza i Adama, zaczęli uciekać. Wiedzieli, że nie zdołają im już pomóc. W takim momencie każdy myślał głównie o sobie, nie mogli pomagać innym, bo stawką było ich życie. Wszyscy żołnierze chwycili za broń i zaczęli poszukiwania zbiegłych. Adam i Janusz zostali schwytani jako pierwsi, przez co stracili jakąkolwiek nadzieję na ocalenie życia. Zamknięto ich w celi ze świadomością jak niewiele czasu im zostało. Ze łzami w oczach modlili się do Boga o ocalenie. Jak się później okazało, żołnierze zdołali schwytać większość ściganych poza jednym o numerze 202489. Był nim młody Michał, który okazał się sprytniejszy niż pozostali. Chłopak oddzielił się od grupy i znalazł kryjówkę w dole między drzewami. Udało mu się zostać niezauważonym przez żołnierzy. Pozostali więźniowie dołączyli do Adama i Janusza, zostali dokładnie przeliczeni, wtedy już każdy z nich wiedział, że ich śmierć nie jest odległą. Pragnęli pożegnać się ze swoimi najbliższymi, jednak wiedzieli, że nie jest to możliwe. Spoglądali na siebie, czując jednocześnie strach i złość z powodu nieudanej ucieczki. Nie wiedzieli jeszcze jak umrą, więc jedyne co im pozostało to modlitwa. Rozwścieczeni żołnierze przenieśli ich do najzimniejszej i najciaśniejszej celi. Każdy z nich był ubrany tyko w cienki kombinezon. Spodziewali się głodówek. 
                   Michał nie wiedział dokąd ma pójść i co dalej zrobić. Nie miał przy sobie nic co mogłoby go uratować, nie miał pojęcia gdzie się zwrócić. Już wcześniej stracił całą swoją rodzinę i bliskich, więc nie miał osoby, która mogłaby mu pomóc. Zauważyła go pewna kobieta w podeszłym wieku, chłopak wzbudził jej zainteresowanie swoimi nagłymi ruchami. Michał miał bardzo dużo szczęścia, kobieta okazała się mieć wielkie serce, zaprowadziła go do miejsca, w którym ona sama, także się ukrywała. Zrobiła wszystko co mogła, aby mu pomóc, dostarczyła jedzenie i picie. Chłopak mógł się u niej zatrzymać, ale za wszelką cenę chciał pomóc mężczyznom, którym nie udało się uciec. Długo rozmawiał z bezinteresowną kobietą. Okazało się, że była ona załamana niedawną stratą syna. zwracając się do młodzieńca stwierdziła: "Życie nie przyniesie mi już niczego dobrego, więc nie mam nic do stracenia"
W ciągu kilku najbliższych tygodni były więzień ukrywał się u swojej wybawicielki. Zawdzięczał jej swoje życie. Postanowił, że zrobi wszystko, by bezpiecznie przetrwać okrutny czas wojny. Michał codziennie błagał Boga o cud wolności i nagle, niespodziewanie cud nadszedł. Jak grom z nieba obwieszczono koniec wojny. Polska stała się wolna, a wszyscy jeńcy z obozów zostali uwolnieni. Ani Michał ani Marianna nie mogli uwierzyć, że piekło wojny minęło bezpowrotnie. Zostało jednak coś, o czym nigdy nie zapomnieli... nr 202489.



Paweł Brach
Martyna Białczak
Wiktoria Fiet
Gabriela Orłowska
Marta Szymańska
Przemysław Wydra

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polscy poeci XX wieku

Planowanie własnej kariery zawodowej

      Jak zacząć planowanie swojej kariery zawodowej ? Jak dobrze wybrać swój przyszły zawód? Wybór zawodu, jaki się będzie się wykonywać jest jedną z najważniejszych decyzji jakie musimy podjąć w życiu. Pod uwagę musimy wziąć wiele czynników, ponieważ od tego zależy nasza przyszłość.   Są to m.in. zainteresowania, predyspozycje, osobowość, sytuacja na rynku pracy, stan zdrowia. Aby podjąć właściwą decyzję trzeba ocenić wady i zalety zawodu oraz swoje mocne i słabe strony. Należy dobrze to przemyśleć i przeanalizować pod kątem różnych kryteriów. Człowiek przy wyborze pracy w dużej mierze powinien opierać się na swoich zainteresowaniach. Należy zastanowić się co lubimy robić, co najbardziej nas pasjonuje oraz co daje nam motywację i popycha do działania. Musimy pomyśleć co daje nam największą przyjemność i w jakim środowisku oraz sytuacjach czujemy się najlepiej. Przed wyborem zawodu należy wstępnie ustalić swój plan i cel na życie. Młody człowiek musi ...

Wszyscy jesteśmy Wikingami

„Wszyscy jesteśmy Wikingami” Uczniowie klasy II c uczestniczyli w wykładzie: „Wikingowie i powstanie Europy”, który w Muzeum Regionalnym w Pułtusku wygłosił prof. dr hab. Władysław Duczko. Uczniowie naszego liceum dowiedzieli się, jak wielką rolę odegrali "piraci ze Skandynawii" w tworzeniu ładu europejskiego. Przedstawione przez pana profesora tezy zdają się być bardzo prawdopodobne, i z pewnością prowadzą do opisania historii Europy od nowa. Zaciekawiło nas, że jak opowiadał Profesor, że kiedy Frankowie podbijali Jerozolimę wzywali oni imię Thora, mimo że w podboju Jerozolimy uczestniczyli chrześcijanie. Po wykładzie Albert Byrski, Maciej Oryl i Jakub Czarnecki-uczniowie klasy o profilu prawno-dziennikarskim przeprowadzili krótki wywiad z Profesorem Władysławem Duczko, który można przeczytać poniżej. Maciej Oryl: Co zainteresowało Pana w kulturze skandynawskiej?  Profesor Władysław Duczko: To co jest niesłychanie rzadkie w Europie-  mia...